|
|
|
|
|
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
aaa4 |
Wysłany: Pią 16:17, 26 Paź 2018 Temat postu: |
|
-W porzadku, pierdolo! - krzyknal Vincent. - Czas umierac.
Ben rozplaszczyl sie na szczycie skaly. Prawdopodobnie lezal pod takim katem w stosunku do ziemi, ze nie bylo go widac, mimo to czul sie odsloniety. Wstrzymawszy oddech, zaczal nasluchiwac, lecz nie uslyszal niczego procz monotonnego brzeczenia tysiecy owadow. Rozejrzal sie. W otoczeniu roslo sporo wysokich drzew, mahonie i eukaliptusy, wsrod gestego poszycia, siegajacego szesciu lub siedmiu stop, ale szansa na ucieczke przepadla. Jego jedyna nadzieja bylo starac sie zostac niewidocznym i modlic sie, zeby Vincent przeszedl tuz pod nim albo zeby jakims cudem zaczal go szukac w innym kierunku.
Znow wstrzymal oddech. Tym razem cos uslyszal - szelest w zaroslach, niedaleko, z lewej strony. Vincent byl blisko... bardzo blisko. Ben przekrecil glowe, nie podnoszac jej. Przyciskajac policzek do skaly, spojrzal w kierunku, skad doszedl go szelest. Poszycie sie ruszalo, zas sprawca tego ruchu szedl w jego kierunku. Jesli Vincent obszedl skale i wspial sie wyzej na zbocze, to koniec. Polowanie skonczone. Ben zdawal sobie sprawe z tego, ze powinien byl uciekac. Teraz jego jedyna szansa - do tego bardzo mala - bylo poczekac, az morderca znajdzie sie dokladnie pod nim, a potem rzucic sie nan z gory.
Trzask lamanych galazek i szelest lisci krzakow z lewej strony slychac bylo coraz blizej. Lezac plasko, Ben przesunal sie najblizej krawedzi skaly, jak tylko sie dalo.
Vincent, slyszac nad soba ruch, skieruje luk w gore, starajac sie szybko strzelic. Ben uchyli sie przed strzala i skoczy na niego, probujac dosiegnac kolczana.
Zachowaj spokoj... nasluchuj... patrz... nie oddychaj... nie oddychaj.
Zdrowas Maryjo, laskis pelna.
Pan z Toba...
Teraz!
Dzwignal sie na kolana, gotow do skoku, lecz ponizej nie bylo Vincenta. Callahan ujrzal jasnobrazowego, zdziczalego psa, wychudzonego, o bialych lapach i dlugim, waskim pysku, ktory wywachiwal jakis slad w poszyciu. Ben poczul przyplyw nadziei. Moze Vincent poszedl w inna strone? Moze istniala jeszcze szansa na ucieczke? W tym momencie zostal trafiony z tylu. Strzala przebila miesnie u nasady karku, zesliznawszy sie po obojczyku; spod szczeki wystawal mu teraz grot i ze cztery cale drzewca.
Sila uderzenia rzucila nim w prawo. Runal na powierzchnie skaly, po czym spadl z niej. Wyladowal ciezko na boku, uderzenie pozbawilo go tchu. Katem oka widzial wystajacy z jego ciala grot strzaly i kawalek drzewca.
Swieta Maryjo, Matko Boza...
Matko Boza... modl sie za nami
grzesznymi teraz i w godzine smierci naszej...
Smierc jednak nie nadeszla, ani w tym momencie, ani w nastepnym. Przekroczywszy granice odczuwania bolu, Ben lezal bez ruchu, majac usta pelne lesnego podloza, a przed oczami zamglone zielenie i brazy otoczenia. W koncu katem oka dostrzegl jakis ruch.
-Tamto bylo za Cincinnati - powiedzial Vincent. - A to za wszystkich przemadrzalych dupkow na swiecie, ktorym sie zdaje, ze potrafia przechytrzyc innych.
W ostatnim przeblysku jasnosci umyslu wzrok Bena sie wyostrzyl. W odleglosci pietnastu jardow ujrzal upiora, pomalowanego kamuflujaca farba, ktory szczerzyl zeby, podnoszac luk i napinajac cieciwe. Nagle Vincent odrzucil glowe do tylu i uderzyl sie po policzku, jakby ugryzl go owad.
-Co, do chole...?
To byly ostatnie slowa mordercy. Krzyk nagle sie urwal. Gdzies wsrod drzew blysnelo dlugie, cienkie ostrze, ktore przebilo mu szyje raz i drugi. Krew z przecietej aorty trysnela strumieniem, nim jeszcze Vincent zaczal sie vacu warszawa
Z rozszerzonymi ze zdziwienia oczami Behemot runal na ziemie - martwy, zanim zdazyl jej dotknac.
Nie mogac w pelni pojac tego, co sie stalo, |
|
|
Kaja |
Wysłany: Sob 22:51, 19 Sty 2008 Temat postu: |
|
A ja kocham piosenki Avrilki |
|
|
calineczka |
Wysłany: Wto 22:20, 18 Gru 2007 Temat postu: |
|
czyli: Chester, Mike, Rob, Joe, Phoenix i Brad |
|
|
$nowWhite |
Wysłany: Sob 22:54, 15 Gru 2007 Temat postu: |
|
6 ich jest: Chester, michałek,robercik,józek,dawidek-fenix i słynny brad delson który zawsze na wigilię przygotowuje wolne miejsce "dla wędrowca" (a imiona spolszczyłam) |
|
|
$nowWhite |
Wysłany: Sob 22:51, 15 Gru 2007 Temat postu: |
|
Ale za to kocham Chestera z Linkin Parku!!! |
|
|
gosiaczek@gosiaczek |
Wysłany: Wto 20:18, 13 Lis 2007 Temat postu: |
|
Chyba nikt... ja nie wielu:D |
|
|
cela |
Wysłany: Sob 4:46, 03 Lis 2007 Temat postu: |
|
A kto lubi?????????? |
|
|
$nowWhite |
Wysłany: Wto 20:16, 30 Paź 2007 Temat postu: To, co mówił pan od techniki... |
|
Jak ja nie lubię Tokio Hotel. |
|
|
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Skin Created by: Sigma12 Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|
|
|
|
|
|